Grzegorz Wszołek - gw1990 Grzegorz Wszołek - gw1990
3565
BLOG

Teczki Kiszczaka to poważny cios wizerunkowy w III RP

Grzegorz Wszołek - gw1990 Grzegorz Wszołek - gw1990 Polityka Obserwuj notkę 50

Odnalezione dokumenty w domu Czesława Kiszczaka mogą potwierdzić, co już historycy ustalili w konktekście współpracy Lecha Wałęsy z SB, ale i dorzucić parę nowości. Nikt nie wiedział, gdzie podziała się teczka personalna i teczka pracy agenta TW "Bolek", tymczasem oryginały przechowywał szef bezpieki. O czym to świadczy i czy rzeczywiście postać Wałęsy jest w związku z akcją IPN najważniesza?

Jak to zwykle bywa przy gorącej dyskusji o przeszłości, podnoszą się bardziej i mniej absurdalne głosy. Prym wiedzie oczywiście sam zainteresowany, który - umocniony doświadczeniem - zmienia wersje na wykopie jak leci. Nic nie podpisywał, fałszywki, generał walczył jak potrafił, ale też oryginały, bo teczka TW "Bolek" jego własnoręczne notatki, wykradzione podczas rewizji SB w mieszkaniu. Ktoś zna całą prawdę i jeszcze żyje, ale nie ma odwagi się do czegoś przyznać. Cały Wałęsa, pogrążający się w każdym kolejnym zdaniu. Jego największym dramatem - znacznie większym od uwikłania w kontakty z bezpieką jako prosty robotnik w miejscu, które wpłynie na najnowsze dzieje Polski - jest funkcjonowanie w wielkim kłamstwie i brak doradców, oddanych przyjaciół. Gdyby obok niego nie stał były esbecki pomiot, a ktoś uczciwy, oddany i bezinteresowny, być może historia "Bolka" potoczyłaby się inaczej. To oczywiście interpretacja historii alternatywnej, ale jakże fascynującej. Lider największego ruchu antykomunistycznego w tej części Europy, który wygłasza w 1989/1990 roku płomienne przemówienie "Byłem agentem bezpieki, donosiłem, wszystkich kolegów z tego miejsca przepraszam. Wyrwałem się z uwikłania w latach 80. Proszę o przebaczenie i o jeszcze jedno - by każdy, który znalazł się w mojej sytuacji zrobił tak samo". Czy dziś mówilibyśmy o wielkich sensacjach, Wałęsa zmieniałby wersję, a redakcja Wyborczej doznała zbiorowej amnezji?

Ale, paradoksalnie, to nie Wałęsa jest w kolejnej odsłonie afery teczkowej najważniejszy. To bezpieczeństwo państwa jest kluczowe. Nikt nie ma gwarancji, a moim zdaniem można mieć pewność, że haki tajnej policji PRL służyły w nowym systemie do wpływania na konkretne osoby, kreowanie rozwiązań zgodnych z intencjami posiadaczy takiej polisy. Czy prezydent RP był poddany takim próbom? Ile jeszce takich prywatnych archiwów istnieje? Jeden z bardzo wysoko postawionych funkcjonariuszy SB: - To, co wie IPN, to tylko ułamek. Wszystko mamy tu - pokazuje, dotykając palcem głowę. - To, co trzeba było, to niszczyliśmy, takie były "procedury", ale najlepsze jaja i sprawy operacyjne pozostały - dodawał. Dość łatwo sobie wyobrazić, co mi chciał przekazać.

Wiele osób, w tym zasłużony dla historii Polski Krzysztof Wyszkowski, atakuje IPN za rzekomą bierność, obłudę, marazm w badaniu dokumentów, odkrytych w domu Kiszczaka. Mam sporo uwag do funkcjonowania IPN: od prób promowania gender, zmiany bardzo poważnego biuletynu w czasopismo z obrazkami, po funkcjonowanie pionu śledczego (de facto niezależnego od prezesa IPN) i biurokracji w archiwach, ale prezes Instytutu działa na podstawie ustawy. Oskarżenie Kiszczaka o udział w zorganizowanej grupie przestępczej nie było jeszcze wystarczającą przesłanką, niestety, do rewizji mieszkania esbeka w poszukiwaniu dokumentów. Ostatni apel IPN o to, by dawni funkcjonariusze bezpieki oddali dokumenty służb jest o tyle słuszny, co spóźniony. Może znajdzie się kilku przestraszonych esbeków wizją zamordystycznego państwa PiS, które wsadzi ich do więzienia za przetrzymywanie akt, ale - szczerze - wątpię. Żaden wysoki rangą esbek nie odda dokumentów, przyznając się jednocześnie do tego, że przez ostatnią dekadę łamał prawo. Łukasz Kamiński zrobił w sytuacji obrzydliwej propozycji Marii Kiszczakowej (akta w zamian za pieniądze) to, co powinien. Przypominam, że zasłużony historyk i wybitny szef IPN, śp. Janusz Kurtyka, również nie wchodził z pionem śledczym do ubeckich domów. 

I tak w ciągu kilku miesięcy, Trzecią RP wysadziła nieświadomie w powietrze lewicowo-komunistyczna trójca: Leszek Miller, Andrian Zandberg i Maria Kiszczak, przy znaczącym udziale męża zza światów. Ci, którzy wychwalali pod niebiosa byłego komunistycznego generała, "bo doprowadził do Okrągłego Stołu", dopiero teraz zorientowali się, jak bardzo nimi gardził. Czy dlatego Adam Michnik jeszcze nie zabrał głosu ws. domowego archiwum Kiszczaka?

To było odkupienie win, dlatego, że wcześniej wielka zmiana nie była możliwa. (…) Oni usiedli do stołu z ludźmi, których skazali na nieistnienie, dogadali się… Polska na tym wyszła bardzo dobrze i to wielka zasługa gen. Kiszczaka, którego nigdy nie zapomniałem przez te wszystkie lata, gdy go sądzili i tak dalej. (...) dla mnie przykładem jest jego postawa po zamordowaniu ks. Popiełuszki. To on doprowadził do tego, że znaleźli winnych…(...) W tym sensie ja jestem skłonny przypuszczać, że generał jeżeli mataczył ws. Grzesia Przemyka, to mataczył w dobrej wierze - on był przekonany, że broni swoich podwładnych przed zmasowaną kampanią organizowaną przez opozycję solidarnościową. (...) Przy godzinie „W” - okrągłym stole i wyborach zachowali się jak ludzie honoru. Chcę to powtórzyć nad grobem generała.

Czy autor tych pochwał pod adresem Kiszczaka jest gotów je potwórzyć po tym, jak esbek zagrał wszystkim na nosach?

Wszystkie zamieszczone teksty na tym blogu należą do mnie i mogą być kopiowane do użytku publicznego tylko za moją zgodą. Grzegorz Wszołek Utwórz swoją wizytówkę

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka