Grzegorz Wszołek - gw1990 Grzegorz Wszołek - gw1990
3268
BLOG

Malta? Ktoś powinien jechać. Zakończcie ten jałowy spór

Grzegorz Wszołek - gw1990 Grzegorz Wszołek - gw1990 Polityka Obserwuj notkę 129

W sprawie najnowszej afery "szczytowej" błędy popełniają politycy PiS, otoczenie prezydenta, a niezręczną sytuację wyolbrzymiają do granic możliwości dziennikarze i ustępujący rząd. Niektórzy wręcz domagają się, by Andrzej Duda się spakował 12 listopada i poleciał na Maltę.

Tyle, że nieformalny szczyt Rady Europejskiej ws. uchodźców rozpoczyna się 11 listopada. Premier w tym dniu się nie zmieni. Spokojnie może polecieć przynajmniej na kilka godzin, by ostatni raz wziąć udział w spotkaniu szefów gabinetów państw członkowskich. Dzień później w Sejmie będą trwały uroczystości, do dymisji poda się Ewa Kopacz. Nowy rząd zostanie uformowany w ciągu 14 dni. Jest w tym wszystkim pewna niezręczność, ale nie koniec świata, "wstyd", "pisowska dyplomacja" - jak głoszą fanatyczni, już nie tak liczni jak kiedyś obrońcy ustępującego obozu rządzącego. Zresztą, nie tylko Polska będzie wyjątkiem, jeśli żaden jej przedstawiciel nie pojedzie na szczyt. Na Malcie nie pojawią się Chorwaci. Inni, jak np. Wielka Brytania, czasami wybierają "rzecznika" swoich interesów. Mówi się, że reprezentować nas mogliby Węgrzy lub Czesi - dość ryzykowne posunięcie.

Wreszcie, strona zwolenników PiS twierdzi, że Donald Tusk jest mściwy i specjalnie zwołał szczyt 12 listopada, by dokopać prezydentowi. Co do pierwszego określenia - pełna zgoda, ale przypominam, że data spotkania członków Rady Europejskiej została ustalona w sierpniu, a w ostatni wtorek Tusk podjął decyzję o nadaniu mu chatakteru "nieformalnego szczytu". Ponadto z pierwszych przecieków wynikało, że nowy rząd zostanie zaprzysiężony 11 listopada. W związku z tą sytuacją, prezydent mógł zdecydować się na wcześniejsze lub późniejsze zwołanie inauguracyjnego posiedzenia Sejmu, a z drugiej strony - nic nie stoi na przeszkodzie, by Donald Tusk przełożył datę szczytu na Malcie.

Ale i to nie jest takie proste. Andrzej Duda zostałby i tak glanowany jako polityk, który ustępuje Tuskowi, nie ma "własnego" kalendarza, wprowadza chaos. Z kolei Tusk byłby krytykowany w Brukseli za mnożenie nieformalnych spotkań z przywódcami, choć z drugiej strony jeszcze do niedawna na brukselskich salonach wytykano mu brak inicjatyw w tym zakresie.

Nie mam wątpliwości, że ktoś powinien 11 listopada na szczyt unijny pojechać. Nawet nieformalny. Niech to będzie i wyznaczony przez premier Kopacz Janusz Piechociński. Polska to przetrwa, nic nam się nie stanie, a unikniemy niepotrzebnego sporu, który rozleje się poza nasze granice. Z drugiej strony prosi się o bardziej profesjonalne działanie Kancelarii Prezydenta. Do rządu Ewy Kopacz takich "próśb" nie ma po co wnosić, bo Platforma właściwie już mało kogo interesuje, a rząd za parę dni przejdzie do historii nieudacznictwa.

I na koniec - bawi mnie tylko jedno. To samo środowisko, które odmawiało prezydentowi Lechowi Kaczyńskiemu samolotu, krzesła w Brukseli, kiedy jeszcze spór o prowadzenie polityki zagranicznej nie był rozstrzygnięty przez Trybunał Konstytucyjny, dziś kupuje bilet Andrzejowi Dudzie i prosi go, by na szczyt poleciał.

 

Wszystkie zamieszczone teksty na tym blogu należą do mnie i mogą być kopiowane do użytku publicznego tylko za moją zgodą. Grzegorz Wszołek Utwórz swoją wizytówkę

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka