Grzegorz Wszołek - gw1990 Grzegorz Wszołek - gw1990
1721
BLOG

Generał Koziej ostrzega przed Rosją. Czy w 2011 roku Putin był inny?

Grzegorz Wszołek - gw1990 Grzegorz Wszołek - gw1990 Polityka Obserwuj notkę 28

Generał Stanisław Koziej, piastujący bardzo ważne - szczególnie w ostatnich miesiącach -  stanowisko szefa Biura Bezpieczeństwa Narodowego, nie wyklucza agresywnych działań Rosji na terenie naszego kraju. Cyberataki? Propaganda? Agentura wpływu? Nic z tych rzeczy. Koziej, do niedawna zwolennik „pojednania” i „ocieplenia” stosunków z Rosją Putina, ostrzega wprost przed agresją militarną ze strony wschodniego sąsiada.

Teoretycznie taka możliwość istnieje, ale zdecydowanie się na taki krok musiałoby oznaczać, że Rosja jest w narożniku i nie ma innego wyjścia – mówił bliski współpracownik prezydenta Komorowskiego, zapytany w RMF FM o niedawną wypowiedź Władimira Żyrinowskiego, który groził Polsce i krajom bałtyckim zbrojną interwencją. Po wsłuchaniu się w mentorski ton pana generała, muszę pogratulować mu dobrego samopoczucia. Od kiedy Władimir Putin z KGB-owskiego czekisty zamienił się w gołąbka pokoju, by znów przybrać postać agresora? Czy życiorys byłego oficera KGB i szefa spadkobierczyni sowieckich służb specjalnych - FSB, Nikołaja Patruszewa, również znacząco się zmienił?

Czytelnicy o krótkiej pamięci zapytają zaraz w kontrze: o co mi chodzi? Ekspert do spraw wojska i szef BBN przed trzema laty zaprosił ostatniego wymienionego pana na obchody dwudziestolecia istnienia biura. Przedstawiciele polskich i rosyjskich służb mieli rozmawiać przy okazji na temat raportu MAK, dotyczącego katastrofy smoleńskiej. Styczeń 2011 rok to był jeden z najgorętszych kryzysów w stosunkach polsko-rosyjskich w III RP. Tatiana Anodina, przewodnicząca MAK, przedstawiając dokument końcowy, oskarżyła gen. Błasika o spożywanie alkoholu w czasie lotu, wywieranie presji na załogę i spowodowanie wespół z niedoświadczonymi pilotami, nie znającymi nawet języka rosyjskiego, katastrofy Tupolewa z prezydentem Polski na pokładzie. Wszystko to działo się wówczas, gdy premier Donald Tusk wypoczywał na Dolomitach. Trudno sobie wyobrazić większy, dyplomatyczny zgrzyt, tym bardziej, gdy przypomnimy sobie wszystkie pojednawcze gesty ze strony polskiego rządu jak i największego prasowego dziennika. Mimo przedstawienia naszego kraju w tak fatalnym świetle, gen. Koziej postanowił na przekór wszystkim – przede wszystkim logice i zdrowemu rozsądkowi – zaprosić przedstawicieli rosyjskich służb na oficjalną wizytę do Polski. Ta sama ekipa rządząca wówczas Rosją dzisiaj zabija Ukraińców, którzy nie mają zamiaru oddawać wschodnich rubieży i kapitulować. Do tej pory jednak Koziej, zapraszany bardzo często do mediów, nie został zapytany o wydarzenia sprzed trzech lat.

Jakby komuś jeszcze było mało, to antyputinowski - choć dopiero w 2015 roku - generał zgodził się na współpracę BBN z rosyjskim odpowiednikiem w latach 2013-2014. Jak informowała „Gazeta Polska”, dokument, określający warunki porozumienia, Koziej podpisał w ostatnich dniach lutego 2013 roku podczas wizyty w Moskwie. Plan zakładał: coroczne spotkania szefów BBN i RB FR naprzemiennie: raz w Rosji, raz w Polsce. Raz do roku spotkania ekspertów – odpowiadał autor porozumienia ze strony polskiej w Pałacu Prezydenckim.

Dlatego też, zaniepokojony rozwojem sytuacji, pytam: czy według szefa BBN, niedawni „eksperci” rosyjscy ot, tak po prostu się zmienili? Czy inwazja na Ukrainę jest przypadkiem, czy ukoronowaniem geopolitycznej strategii, jakiej niemal od początku swoich rządów wierny jest pułkownik Putin? Dlaczego już nie słyszymy o przyjazdach rosyjskich oficjeli do Belwederu, o podpisywanych porozumieniach, wymianie doświadczeń z wschodnimi czekistami? Zdaję sobie sprawę, że gen. Koziej na te pytania nigdy nie odpowie. Jeśli już zostaje poproszony o ustosunkowanie się do krytycznych materiałów na swój temat, oskarża wszystkich wokoło o ignorancję, cynizm, złą wolę i niekompetencję, zamiast odnieść się do meritum.

Pamiętam wybuch rewolty na Majdanie w lutym ub.r., kiedy oglądaliśmy na żywo, dzięki ukraińskim mediom, jak bojówki Janukowycza wybijają spontanicznie gromadzących się przeciwników rządu. Co robił szef BBN, który powinien natychmiast poświęcić uwagę rozpoczynającej się jatce w Kijowie? Oglądał polską piłkarską ekstraklasę, komentując za pośrednictwem Twittera wyniki poszczególnych meczów i analizując padające bramki.

Doprawdy, trudno czuć się bezpiecznie, gdy komórką, odpowiedzialną za bezpieczeństwo narodowe i strategie wojskowe, zawiaduje pan generał, który jeszcze w lipcu 2011 roku – na łamach „Rzeczpospolitej” – snuł dywagacje o współpracy NATO z Rosją w dziedzinie ochrony przeciwrakietowej: Współdziałanie NATO i Rosji w dziedzinie obrony przeciwrakietowej jest strategicznym imperatywem dla obydwu stron. NATO i Rosja są niejako na nie skazane. NATO nie bierze pod uwagę innej opcji. Za to ze strony Rosji słychać głosy, że jeżeli jej warunki nie zostaną przyjęte, to będzie zmuszona rozbudowywać swój nuklearny arsenał uderzeniowy. Taka opcja byłaby oczywiście kosztowna i szkodliwa przede wszystkim dla samej Rosji. (…) Dlatego można mieć w miarę uzasadnioną nadzieję na podjęcie przez obydwie strony – NATO i Rosję – wyzwania, jakim jest kooperatywne podejście do budowy sieci obrony przeciwrakietowej w przestrzeni euroatlantyckiej, chroniącej wszystkie jej podmioty przed asymetrycznymi zagrożeniami rakietowo-nuklearnymi.

Miejmy jednak szczerą nadzieję, że prognozy generała Kozieja o teoretycznie możliwym ataku rosyjskim na Polskę urzeczywistnią się w takim samym stopniu, jak ta o współpracy NATO z Putinem w dziedzinie obrony przeciwrakietowej.

 

Wszystkie zamieszczone teksty na tym blogu należą do mnie i mogą być kopiowane do użytku publicznego tylko za moją zgodą. Grzegorz Wszołek Utwórz swoją wizytówkę

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka