Grzegorz Wszołek - gw1990 Grzegorz Wszołek - gw1990
1921
BLOG

Kończy się pewna epoka III RP po Tusku

Grzegorz Wszołek - gw1990 Grzegorz Wszołek - gw1990 Polityka Obserwuj notkę 29

Wraz z dymisją Donalda Tuska kończy się pewna era w polskiej polityce. I jednocześnie - otwiera się szansa na złagodzenie dyskusji wśród politycznych elit. Nie ma wątpliwości, że były premier był jedną z najważniejszych postaci III RP, choć według mnie bardziej pasuje w tym miejscu słowo "wpływowy". Czy jednak wszystkie te pochwały, które sypią się z ust apologetów, oznaczają wybitność i skuteczność w rządzeniu?

Z pewnością jeśli chodzi o walkę z kryzysami (bynajmniej nie ekonomicznym), to Tusk ma dwie twarze. Wewnątrzpartyjne problemy rozwiązuje z dokładnością chirurga, niszcząc po kolei wszystkich swoich konkurentów, innych z rozkoszą gnębiąc. Pozbył się dzięki temu liberalnego ducha Platformy, w który tak wierzyli wyborcy w 2005 roku i ludzi, mających własne zdanie, aspiracje, którzy decydowali o centrowym obliczu partii. Ich już od dawna nie ma, w związku z czym PO zaczęła się chwiać, stanowiła symbol korzyści, jakie niesie za sobą bierne administrowanie krajem, zamiast realnego rządzenia. Trzeba przyznać, że z nieliczącego się frywolnego chłopca, piszącego na łamach biuletynów frazy "Polskość to nienormalność", Tusk niesamowicie dojrzał dzięki brutalnej sile marketingu, psychologów i otaczających go PR-owców. Dlatego może opuścić "cały ten syf", jak mówił Jacek Krawiec - szef PKN Orlen - w podsłuchanej rozmowie z Pawłem Grasiem i nie liczyć się z jakimikolwiek konsekwencjami ze strony ewentualnie rządzącego obozu PiS. Zresztą ucieczka z kraju do Brukseli nie wynika ze strachu przed rozliczeniem afer, a jest zwieńczeniem marzeń Tuska - kogoś, kto może wysoko awansować, bez większych dokonań, ale dzięki pomocy zachodnich polityków - w tym miejscu Tusk, słusznie ze swojego punktu widzenia postawił na Merkel.

Drugi typ kryzysów - nazwijmy je państwowymi lub rządowymi - gdy w grę wchodziły różne gry interesów, afery czy wreszcie katastrofa smoleńska, największe z możliwych złych doświadczeń w III RP - Tusk nie podołał, choć to mało powiedziane. Uciekał się zazwyczaj do słownych gier, wiedział jeszcze z czasów, gdy prezydentem był Lech Kaczyński - polityk bardziej wrażliwy na zaczepki i ataki niż Jarosław - że opozycję należy traktować jak małpkę w klatce. Prowokować albo czekać, aż sama sprowokuje. To był sens rządzenia i rozwiązywania kryzysów (gaszenia pożarów) przez Donalda Tuska. Nie chodziło w tym wszystkim o skuteczne rządzenie, bez straszenia konkretnych grup, zagrażających państwu, z których to gróźb niewiele albo zupełnie nic nie wynikało (biznesmeni hazardowi, kastracja pedofili, pijani kierowcy, dopalacze), a prywatna wojenka z Kaczyńskimi, która nabrała na sile po 2010 roku. I to dzięki polaryzacji PO-PiS, a nie dzięki własnym zasługom w głównej mierze Tusk rządził najdłużej w Polsce.

Gdy wybuchła afera hazardowa - najpoważniejszy do tamtej pory skandal z udziałem najważniejszych polityków PO - postawił na wykluczenie ludzi ze swojego otoczenia, choć z drugiej strony jego podwładny, minister sprawiedliwości, zapewniał o ich niewinności. Ugasił pożar zupełnie, gdy "przekupił" Bartosza Arłukowicza i zaoferował mu ministerialny stołek, kilka miesięcy po tym, jak obecny minister zdrowia oskarżał szefa rządu publicznie o przeciek w aferze, który sparaliżował działania CBA. Jedynym, który tak naprawdę poniósł odpowiedzialność, był "policjant" Mariusz Kamiński. Tak Tusk radził sobie z kryzysami.

A czy ktoś jeszcze pamięta, jak to dzisiejszy największy przeciwnik Putina, zapewniał nas o wzorowym wspólnym dochodzeniu smoleńskim z rosyjskimi kompanami? Obiecywał ściągnięcie wraku Tupolewa do Polski? W takim razie może warto zapytać: po takim dramacie, gdy straciliśmy elity Polski, skoro w tak newralgicznej kwestii, jak ściągnięcie naszej własności do kraju, nie potrafił w ponad 4 lata jako premier nic załatwić - mimo złożonych publicznie obietnic - to na co Europa może liczyć w o wiele trudniejszych sprawach?

O Tusku z pewnością będą pisać książki historycy i dziennikarze. Jedna, autorstwa Reszki i Majewskiego, nie jest dla niego przychylna. Były premier zawsze będzie mi się kojarzył przede wszystkim z nieudolnością - czasami zapewne świadomą, innym razem wynikającą z braku chęci lub paraliżującego strachu. Z niewyjaśnioną do dziś katastrofą smoleńską, z nominacjami na najwyższe urzędy, przypominającymi losowanie (nagrany przez kelnerów Sienkiewicz, Joanna Mucha, psychiatra Bogdan Klich, Tomasz Arabski etc.), premiowaniem nielojalności (Arłukowicz, Michał Kamiński, Kluzik-Rostowska), z działaniem pod dyktando sondaży, aż w końcu z perfekcją - w opanowaniu technik PR-owych, które pozwoliły mu osłodzić gorycz porażki sprzed 9 lat, gdy wydawało się, że stracił wszystko.

Zyskał osobiście dużo, chyba maksimum, co mógł, jeśli chodzi o karierę polityczną, ale ostatnie badania, które wskazały, że zdecydowanie dobrze ocenia jego rządy tylko 1% pytanych, mówi równie wiele.

Wszystkie zamieszczone teksty na tym blogu należą do mnie i mogą być kopiowane do użytku publicznego tylko za moją zgodą. Grzegorz Wszołek Utwórz swoją wizytówkę

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka