Grzegorz Wszołek - gw1990 Grzegorz Wszołek - gw1990
5353
BLOG

Komorowski "ofiarą haków WSI"

Grzegorz Wszołek - gw1990 Grzegorz Wszołek - gw1990 Polityka Obserwuj notkę 116

Tygodnik "Wprost" opisuje krytycznie działalność Bronisława Komorowskiego w czasach, gdy był ministrem obrony narodowej. I nie może być inaczej, bo zarówno raport z likwidacji WSI jak i utajniony aneks - w tym przypadku mogliśmy się dotąd jedynie domyślać - nie pozostawiają wątpliwości, dlaczego prominentny w 2005 roku polityk PO głosował jako jedyny członek partii przeciwko likwidacji WSI. Człowiek Roku 2012 według "Wprost" dostał aneksem prosto w twarz.

Okazuje się, że to nie parasol ochronny nad podejrzaną fundacją "Pro Civili" (szeroko opisaną w raporcie Macierewicza, bloger A. Ścios również podejmował ten temat wielokrotnie), współpraca z rosyjską zbrojeniówką czy kontakty z handlarzami bronią są w tej historii najciekawsze. Przynajmniej według części mediów. Najistotniejszy jest "przeciek", dowód na rzekomą niekompetencję Macierewicza, pomysł utworzenia komisji śledczej i...to, że Komorowski, według przynajmniej TVP INFO, zdaje się być "ofiarą WSI", na którą zbierano mityczne "haki". Nie żartuję, a przecież wydźwięk artykułów i fakty, jakie wyłaniają się z aneksu z likwidacji WSI, potwierdzone przynajmniej przez jednego z byłych oficerów tej służby, są przerażające i stawiają obecnego prezydenta w złym świetle.

Nie wiem, jakie intencje mają redaktorzy "Wprost". Albo raczej ktoś, kto im udostępnił materiały. Zdaniem Michała Majewskiego, ktoś również z "prawej strony" posługuje się dokumentami z likwidacji WSI od lat. Tylko nie wiemy w jaki sposób, a opisany m.in. przez niego przypadek handlu aneksem na bazarze sprzed 7 lat okazał się nieprawdziwy. Nie sądzę też, by Wojciech Sumliński, którego teksty cenię, miał stuprocentową pewność z wysuwaną tezą o ocieplaniu wizerunku głowy państwa przez dziennikarzy, choć rzeczywiście koincydencja z wrześniowym wysłuchaniem prezydenta w sądzie ws. afery marszałkowej następuje. Zajawki aneksu nie mogą i nie są korzystne dla Komorowskiego, który o całej sprawie starał się zapomnieć. Przez cztery ostatnie lata miał błogi spokój z oskarżeniami o kontakty ze środowiskiem Wojskowych Służb Informacyjnych.

Nikt już nie pamięta i nie zapyta obecnego prezydenta, co takiego dokonał jako przewodniczący tzw. komisji Komorowskiego, która miała zbadać proceder palenia akt w służbach wojskowych na początku lat 90. A nie dokonał, podpowiem, niczego. Winnych procederu można policzyć na palcach jednej ręki, najczęściej byli karani "zawiasami". Skąd te dziwne znajomości wiceministra a po latach ministra obrony narodowej z podejrzanymi wojskowymi, związanymi z PRL-owskim systemem, od Rusaka i Buły, po rosyjskiego szpiega Izydorczyka włącznie? Ten ostatni to były szef WSI, któremu ówczesny szef MON udzielił certyfikatu bezpieczeństwa NATO do ściśle tajnych dokumentów, pomimo ostrzeżeń i posiadanej wiedzy, że wojskowy przeszedł w latach 80. szkolenia w GRU i spotykał się w latach 90. z rezydentem wywiadu rosyjskiego w Polsce w Zakopanem.

Zrobienie z Komorowskiego "ofiary haków WSI" po lekturze "Wprost", obojętnie, co myślimy o intencjach informatorów tygodnika, jest niesamowitym popisem niewiedzy. Czegoś takiego to nawet rzecznik prezydenta by nie wcisnął. Mechanizm urabiania przy pomocy głupoty jest prosty: typowy leming, któremu nie chce zajrzeć się do raportu, ani czytać fragmentów aneksu, zajrzy np. na stronę TVP INFO, spodziewając się omówienia artykułów i dostanie lead wraz z jednostronną treścią, która go w pełni zaspokoi.

Znowu będzie można wrócić do standardowej praktyki straszenia Macierewiczem, pochylenia się nad losem biednych oficerów WSI i głośno domagać się komisji śledczej, by spełnić zachcianki ministra spraw zagranicznych. Tylko wymowa po raz pierwszy ujawnionych dokumentów jest zgoła inna i nieprzyjemna przede wszystkim dla Bronisława Komorowskiego.

Sprawę nerwowo skomentowała pani rzecznik prezydenta: Ujawnienie tajnych informacji jest kolejnym skandalem w tzw. sprawie raportu WSI i należy oczekiwać, że prokuratura tym razem, w przeciwieństwie do wcześniejszych skandali związanych z raportem, podejmie odpowiednie działania.

Jeśli to nie jest nacisk na niezależną prokuraturę, wówczas należałoby się zastanowić, czy to słowo w słowniku języka polskiego nie występuje i czy się wyraźnie nie zdezaktualizowało. Przypomnijmy, że aneks znajduje się w tajnym zbiorze Kancelarii Prezydenta.

 

Wszystkie zamieszczone teksty na tym blogu należą do mnie i mogą być kopiowane do użytku publicznego tylko za moją zgodą. Grzegorz Wszołek Utwórz swoją wizytówkę

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka