Grzegorz Wszołek - gw1990 Grzegorz Wszołek - gw1990
2185
BLOG

Miro Drzewiecki ekspertem dla Durczoka

Grzegorz Wszołek - gw1990 Grzegorz Wszołek - gw1990 Polityka Obserwuj notkę 27

Bardzo rzadko oglądam telewizję, chyba, że akurat trwają rozgrywki sportowe. Spoglądanie na mielenie jęzorem u polityków i prowadzących programy, z którego kompletnie nic nie wynika, już dawno przestało mnie interesować. Prawdziwa polityka ukryta jest gdzie indziej, znacznie głębiej, a programy telewizyjne rzadko poruszają kwestię mechanizmów, rządzącymi politycznym podwórkiem.

Ciekawym doświadczeniem była jednak obserwacja Kamila Durczoka w TVN 24, gdy uczynił dzisiaj z Mirosława Drzewieckiego eksperta mundialowego, polityka zainteresowanego rozwojem polskiego sportu (naprawdę, nie żartuję!) i na dodatek platformersa, komentującego sprawę taśm.

Czyli jeden celebryta pogadał sobie z drugim. A z tej rozmowy nic nie wynika. Może poza jedną, już szalenie ważną rzeczą: celebryci z Wiertniczej szybko zapadają na amnezję. U dziennikarzy to przecież poważna, zdawałoby się, choroba. Pomyślmy przez chwilę: Durczok miał na widelcu gościa, zamieszanego w największą aferę pierwszej kadencji rządu Donalda Tuska. Minister sportu, załatwiający w ministerstwie finansów dogodne warunki do działania dla zaprzyjaźnionego biznesmena, Ryszarda Sobiesiaka, w sprawie tzw. jednorękich bandytów i dopłat do hazardu. Zamieszany w przeciek, którego prawdopodobnym sprawcą był sam premier - o co oskarżył Tuska, jeśli ktoś nie pamięta, obecny minister zdrowia, Bartosz Arłukowicz w trakcie przesłuchania na komisji śledczej. Prawa ręka Drzewieckiego, Marcin Rosół, podjął starania, by córka Sobiesiaka trafiła do zarządu Totalizatora Sportowego bez jakiegokolwiek konkursu, a za to z rekomendacją ministra sportu. Rosół to ten gość, jak zapewne pamiętacie, którego odwiedzili w domu funkcjonariusze służb specjalnych, by go "przeszukać" i zdjęli w przedpokoju buty.

Afera hazardowa została zamieciona pod dywan, nie tylko w wyniku słabości opozycji, ale też na skutek m.in. katastrofy smoleńskiej. Główny śledczy, Arłukowicz, stał się podległym sprawcy "aksamitnego przecieku" w zamian za stołek ministerialny. Miro Drzewiecki wyjechał z "dzikiego kraju". Wrócił po paru miesiącach, opalony, zmienił image, stara się kreować na poważny autorytet, zakładając nowiutkie okulary, dodające, zapewne według niego, nieco powagi. I tak sobie przez 20 minut Durczok z byłym ministrem sportu dywagują.

Nie padło żadne trudne pytanie, celebryta udowodnił, że dziennikarzem z pewnością nie jest - nie nawiązał ani przez chwilę do najpoważniejszego kryzysu wewnątrz rządu Tuska po wygranych wyborach w 2007 roku. Dowiedzieliśmy się, że ekipa rządząca musi się oczyścić z taśm (sic!), orliki są wszędzie, a dzieci, grające w piłkę pod szkołami może dorównają za parę lat Niemcom. I oczywiście Miro pochwalił się, jakim to znawcą piłki nożnej nie jest, bo wytypował zwycięstwa Holandii i Niemców w ostatnich spotkaniach na brazylijskich trawach.

Nawet w zawodzie celebryty brakuje jakichkolwiek standardów i poczucia dobrego smaku. Telewizor po 20 minutach został wyłączony.

Wszystkie zamieszczone teksty na tym blogu należą do mnie i mogą być kopiowane do użytku publicznego tylko za moją zgodą. Grzegorz Wszołek Utwórz swoją wizytówkę

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka