Grzegorz Wszołek - gw1990 Grzegorz Wszołek - gw1990
2808
BLOG

Lech Kaczyński nie był piewcą Okrągłego Stołu

Grzegorz Wszołek - gw1990 Grzegorz Wszołek - gw1990 Polityka Obserwuj notkę 24

Chociaż zmarły w Smoleńsku prezydent uczestniczył w poufnych rozmowach w willi MSW w Magdalence i zasiadał przy tym meblu w negocjacjach, bracia Kaczyńscy mieli inny stosunek do „Okrągłego Stołu”, niż większość doradców Lecha Wałęsy. Z ich perspektywy był to przede wszystkim element taktyki na drodze do niepodległości Polski – wcale nie najważniejszy.

 
Jarosław Kaczyński w "Alfabecie braci Kaczyńskich" wspominał, że głównym celem, jaki mu przyświecał w 1989 r., była legalizacja „Solidarności” i szansa dla społeczeństwa na to, by mogło się organizować. Krytykował ugodową część „Solidarności” za wiarę w słuszność koncepcji dotrzymywania umów z komunistami: Byliśmy w tym odosobnieni, bo pokolenie doradców dominujące wtedy z nieporównywalnie wielką solennością potraktowali partnerów z PZPR niż kolegów z Solidarności. Nie godził się też na postępującą fraternizację pomiędzy członkami opozycji a partii komunistycznej i wspominał, jakie relacje w czasie „Okrągłego Stołu” łączyły Bronisława Geremka, Kuronia i Michnika z aparatczykami PZPR: (...) już przy Okrągłym Stole zauważyłem, że Geremek z połową starych towarzyszy, z tymi wszystkimi Reykowskimi, Wiatrami, jest po imieniu. (...) A przypomnę też sytuację, kiedy Leszek, mój brat, idzie do Kuronia i spotyka tam Kwaśniewskiego. Na podwórku stał sekretarz KC Marcin Święcicki, który bał się najwyraźniej wejść do środka.
 
Wnioski zastępcy przewodniczącego „Solidarności” Lecha Wałęsy z końca lat 80. potwierdził również sekretarz gen. Kiszczaka, Krzysztof Dubiński, wspominając poufne rozmowy ugodowej opozycji w Magdalence: Za pierwszym razem w ogóle nie spożywano alkoholu, bo przedstawiciele opozycji trzymali rezerwę. Później było już normalniej, a na zakończenie to czasami drinki się przedłużały, zwłaszcza kiedy biskup Gocłowski udzielił dyspensy. Kiszczaka nachwalić się nie mógł Władysław Frasyniuk, początkowo przeciwnik fraternizacji części opozycji z komunistami: Gdybym mógł, to bym mu przyznał nagrodę najbardziej gościnnego człowieka ostatniej dekady. (...) Można powiedzieć, że nasza wzajemna - jak mniemam - sympatia - wykuwała się w pocie czoła i zasadniczo w sposób siedzący.
 
Lech Kaczyński traktował „Okrągły Stół” jako: (...) posunięcie szachowe, najodpowiedniejsze w konkretnej sytuacji. Zarzucał jego twardym obrońcom, że traktowali cały proces jako fundamentalne porozumienie, w wyniku którego zrodziła się umowa pomiędzy opozycją a władzą PRL, a tej – jak przekonywał zmarły prezydent – zwyczajnie nie było - przekonywał w rozmowie z Łukaszem Warzechą w książce "Lech Kaczyński. Ostatni wywiad".   
 
Podobnie jak bracia Kaczyńscy, do rozmów z elitami PRL podchodził Jan Rokita. Krakowski polityk, członek Ruchu „Wolność i Pokój” i „Solidarności”, określał się jako zwolennik „Okrągłego Stołu”, który miał być tylko jednym z etapów odzyskania niepodległości z rąk okupantów: Uważam, że jeśli na jakimś etapie walki o niepodległość można osiągnąć wiele na drodze ugody z okupantem, to takie porozumienie trzeba zawrzeć i natychmiast po zawarciu czynić dalsze kroki na rzecz odzyskania niepodległości – twierdził w "Alfabecie Rokity". Błędem w jego przekonaniu nie była sama koncepcja rozmów w 1989 r., ale traktowanie ich jako „finał polskich aspiracji”. Tymczasem, według Rokity, polska opozycja powinna pójść w działaniach dalej: Po aksamitnej rewolucji w Czechach, rozstrzelaniu Ceausescu, upadku muru berlińskiego Polska powinna była niezwłocznie proklamować nową konstytucję niepodległego państwa, ustalić nowe, odcięte od PRL organy władzy – wszystkie, łącznie z wymiarem sprawiedliwości, skonstruowanym od nowa. Należało niezwłocznie zażądać wycofania Armii Czerwonej i przeprowadzić wolne wybory
 
Bracia Kaczyńscy niejako wespół z Janem Rokitą, należeli do nurtu opozycji, który nie kontestował rozmów opozycji z władzą, ale też nie uznawał dialogu za najważniejszy etap w budowie demokratycznego i niepodległego państwa. Nie będąc przeciwnikami „Okrągłego Stołu”, jednocześnie wskazywali na istotne braki, niedociągnięcia i zaniechania, jakich dopuściły się już po rozmowach elity polityczne III RP, które nie postrzegały obrad w tych samych kategoriach. Nieuprawione jest więc stawianie Lecha Kaczyńskiego – uczestnika negocjacji z komunistami – w roli piewcy ugody, nawet, jeśli nie należał do zwolenników poglądu, wedle którego w Magdalence doszło do zdrady narodowej.

Wszystkie zamieszczone teksty na tym blogu należą do mnie i mogą być kopiowane do użytku publicznego tylko za moją zgodą. Grzegorz Wszołek Utwórz swoją wizytówkę

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka