Grzegorz Wszołek - gw1990 Grzegorz Wszołek - gw1990
4477
BLOG

Pokrzywdzona beksa, czyli Michnik

Grzegorz Wszołek - gw1990 Grzegorz Wszołek - gw1990 Polityka Obserwuj notkę 91

Adam Michnik wytoczył n-ty proces (zaraz i ja zostanę, o ironio, pozwany, przecież mec. Rogowski, reprezentujący Agorę, z redaktorem naczelnym "Gazety Wyborczej nie ma nic wspólnego) przeciwnikowi ideologicznemu - tym razem padło na Rafała Ziemkiewicza. Sprawujący coraz słabiej rolę przewodnika stada europejskiej i cywilizowanej grupy społeczeństwa, czytającej słuszną prawdę w jedynie słusznej gazecie, najwyraźniej sam dostrzegł, że jego potęga pióra i wpływy maleją. Być może to jest główny powód swoistej "gorączki pozwów", jaką urządza swym oponentom Michnik.

Samo uzasadnienie, jakie wpłynęło do Sądu Okręgowego w Warszawie, dobitnie o tym fakcie świadczy. Redaktor "Gazety Wyborczej" skonstruował ni mniej, ni więcej, tekst publicystyczny, w którym zawarł negatywne emocje i spostrzeżenia na temat RAZ-a. Najbardziej kuriozalny jest ten oto fragment pozwu: W treści artykułu pozwany, w celu dokuczenia i kreowania jego (Michnika - przyp. moje) negatywnego wizerunku w opinii publicznej, posługuje się też kretyńskim zwrotem "michnikowszczyzna". Od dzisiaj Michnik daje przykład wszystkim "beksom": jak ktoś wam dokucza w konkurencji, zawracajcie głowy sądom, bo one przecież nie mają czym się zajmować. To nic, że innych porównujecie do komunistów, szczególnie, jeśli zasługuje na to miano odpowiednia partia polityczna. To nic, że każdemu przeciwnikowi ideologicznemu zarzucicie "faszyzm". Przecież tylko wy możecie innym "dokuczać".

Bezprecedensowy pozew, wytoczony przeciw Ziemkiewiczowi, nie tyle kompromituje nawet mecenasa Rogowskiego, który rzekomo nie przyzwala na obrażanie i dyskredytowanie powoda, ale akceptuje to, jeśli jest skierowane w stronę pozwanego. Sytuacja ta dobitnie pokazuje, że Michnik nie ma już żadnego oddziaływania na łamach prasy, nawet w wielkim medium. Inaczej mówiąc - nikt go już nie czyta, mało kto dyskutuje nad ideami i analizami redaktora "Gazety Wyborczej", dotyczącymi sceny politycznej. W tej roli, powoli, zastępuje go - czy tego chce, czy nie - znacznie bardziej nośny "pluszak" premiera, Tomasz Lis. Czy jakiś ważny tekst Michnika w ostatnich miesiącach odbił się szerokim echem, choćby w mainstreamie? Redaktor dostrzegł swoją niemoc i wyręcza się nie słowem, a wielkim koncernem i sztuczkami prawnymi.

Swoją drogą, ze wszystkich gróźb procesowych Michnika, jedna była kabaretowa i jednocześnie bardzo niepokojąca, szczególnie dla środowiska "Gazety Wyborczej". Co prawda, Jerzy Jachowicz wówczas w gazecie nie pracował i dość sprawnie się z niej "wymiksował", ale kiedy w 2005 r. powróciły na łamach prasy teksty o tzw. komisji Michnika, która - przypomnę - penetrowała archiwa MSW w 1990 r., za zgodą ministra Samsonowicza i Kozłowskiego, redaktor zagroził procesem wszystkim twierdzącym, jakoby miał dostęp do materiałów operacyjnych bezpieki, także tych dotyczących "Solidarności".

Pech chciał, że Jerzy Jachowicz o tym właśnie fakcie informował, na dodatek w "Gazecie Wyborczej" w kwietniu 1990 r. Mam nadzieję, że nie robię mu niedźwiedziej przysługi.

 

Treść pozwu - arcydzieła literackiego

 

Wszystkie zamieszczone teksty na tym blogu należą do mnie i mogą być kopiowane do użytku publicznego tylko za moją zgodą. Grzegorz Wszołek Utwórz swoją wizytówkę

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka