W Internecie można znaleźć idealny przykład na to, jak postępuje "Gazeta Wyborcza" ze swoimi przeciwnikami. Od dłuższego czasu są nimi kibice, których wrzuca się do jednego worka z przestępcami. Na forum gazeta.pl ktoś postanowił uzupełnić historyjkę, jak w Poznaniu przerwano mecz dzieci z powodu fanów Lecha i dodał kilka zmyślonych szczegółów. Rybka haczyk połknęła.
Wystarczyło "rzetelnego" dziennikarza, niejakiego Piotra Żytnickiego, skusić wizją zdjęć z wydarzenia, dodać, że race odpalał główny przeciwnik gazety w Poznaniu, czyli Litar, a na końcu poudawać zatroskanego ojca z pretensjami, iż dziecku przerwano ważny mecz. I to, co musiała kupić "Wyborcza" - zmyślony cytat kibiców: Spier..., to jest turniej dla nas!
Co zrobił pracownik poznańskiej gazety? Czy zweryfikował informacje, przekazane przez internautę? Skąd. Kiedy tylko rzekomy ojciec zapytał w korespondencji, czy dziennikarz zamierza sprawdzić podane sensacje, ten odpowiedział: Na podstawie Pana relacji nie mam wątpliwości co do Pana wiarygodności. Prowokacja się udała, a zmyślone wydarzenia wraz z cytatami zostały opisane 9 marca w ogólnopolskim wydaniu "Wyborczej".
Cała ta sprawa pokazuje pewną specyfikę działań środowiska z Czerskiej. Kupią wszystko, byle zaszkodzić wrogom. Skoro pracownik oddziału poznańskiego daje się nabrać na takie historyjki i przyznaje, że z niego co najwyżej marny kopista a nie dziennikarz, to ciekawe, jak sytuacja wygląda w innych doniesieniach. Przecież każdy może zrobić "Gazetę Wyborczą" na szaro, a jej dyżurni puszczą w obieg wszystko bezmyślnie, bez jakiejkolwiek weryfikacji. W dodatku nikt nie odważył się przeprosić czytelników za stek bzdur - w myśl zasady "byle zaszkodzić".
"Wyborcza" w akcji