Największym zaskoczeniem dla niemal każdego, z kim wczoraj rozmawiałem pod willą Wojciecha Jaruzelskiego, była blokada ul. Ikara. Zdarzyło się to pierwszy raz, odkąd ludzie się tam zbierają. Kordon policjantów, który nie chciał wpuścić tłumów do miejsca, gdzie powinien być wyczytany apel poległych, pozostanie symbolem wiecu.
Nie wiem, czy zdecydowanie dużo ludzi przybyło. Natomiast tak jak mówił w relacji Krzysztof Leski, zaskoczony tłum stał przed barierkami, a do celu zmierzała demonstracja narodowców. Zablokowanie ulicy wyglądało na zaproszenie do bójek, bo przecież nikt o tym fakcie wcześniej nie został powiadomiony. Na szczęście, poza incydentem z zatrzymaniem chłopaka (swoją drogą, też dziwnym, ale bazuję tu na relacjach świadków, więc kategorycznie nie oceniam) przez policję, nie doszło do tumultu.
Niestety, nie ze wszystkimi udało nam się porozmawiać, nie wszystko pokazaliśmy. Jako że jeden z policjantów zapewnił mnie, iż blokada później zostanie zniesiona, poszliśmy pod dom Jaruzelskiego od strony ul. Idzikowskiego. Tam przemawiali narodowcy, nie obyło się bez mocnych wstawek, dotyczących obecnie rządzacych. Ale to nie było "to", bo przecież już powinien być Apel Poległych, nie ma tam Państwa Gwiazdów, a nie wiedzieliśmy, co się dzieje u wylotu ul. Ikara. W końcu tam szybko wróciliśmy i zdążyliśmy na odczyt nazwisk zamordowanych przez komunistyczny reżim. Jak widzicie, chaos był w pewnej mierze niezależny od nas. Mam nadzieję, że wybaczycie nam kilka chwil z widokiem na ulicę.
Wypowiadali się i znani politycy, blogerzy i demonstranci. Każdy opowiadał o stanie wojennym z własnej perspektywy, przekazywał emocje. Z tych rozmów jestem najbardziej zadowolony. Ze wspomnień Leskiego, emocji Ufki, politycznej oceny kwestii lustracji, dokonanej przez Mariusza Kamińskiego. Relację zakończyliśmy uchwyceniem znaczącego obrazka - kordonu policyjnego.