Grzegorz Wszołek - gw1990 Grzegorz Wszołek - gw1990
5452
BLOG

Za co dostał awans gen. Janicki?

Grzegorz Wszołek - gw1990 Grzegorz Wszołek - gw1990 Polityka Obserwuj notkę 56

Prezydent Komorowski awansował niedawno Mariana Janickiego z okazji święta BOR. Po katastrofie smoleńskiej, niezależnie od jej przyczyn, wydawało się, że jedyne, co może zrobić honorowy generał, to odejść z pokorą. 10 IV 2010 roku zginęło aż 9 funkcjonariuszy BOR. Nikt nie zabezpieczał wizyty Prezydenta na lotnisku. W samochodzie siedział z ambasadorami jeden funkcjonariusz. Czy to powód wyróżnienia?

Gen. Janicki to zarówno groteskowa, jak i czarna postać polskiego życia publicznego po wspomnianej tragedii. Wystarczy przypomnieć garść cytatów, by wyrobić sobie o nim zdanie:

W rozmowie z Moniką Olejnik niedługo po katastrofie smoleńskiej: Dwóch moich ludzi było na smoleńskim lotnisku w momencie katastrofy.

W wywiadzie dla "Gazety Wyborczej": Była sobota, byłem w domu w Krakowie. Wpół do ósmej wyjechałem samochodem na bazarek po zakupy. Nagle zadzwonił telefon. To był oficer operacyjny: - Szefie, jest problem z lądowaniem Tu-154 w Smoleńsku. Coś jest nie tak. (...) Miałem przed oczami jedno zdarzenie. Kilka słów z odprawy z Florkiem, to było jakieś trzy miesiące przed katastrofą. On powiedział wtedy coś takiego, jakby przeczuwał, że może do niej dojść. (...) Nie mogę o tym mówić więcej. On nie żyje. To była bardzo emocjonująca rozmowa. Mówił, że jest bardzo niezadowolony, sfrustrowany niekompetencją wielu osób współpracujących z BOR. Florek był naprawdę profesjonalistą.

Zeznania gen. Janickiego w prokuraturze, jakie po dniu trafiły do mediów:Generał Andrzej Błasik nerwowo przywoływał kapitana Arkadiusza Protasiuka, a podczas rozmowy z nim gestykulował. (...) Jak podaje RMF FM, powołując się na swoich informatorów, Janicki zeznał, że nie wie nic o samej kłótni, bo z jego informacji wynika, że nikt nic nie słyszał (TOK FM). 

Ostatnie wypowiedzi szefa BOR po awansie - za "Rz": Janicki, uważa że w sprawie katastrofy w Smoleńsku BOR "nie ma sobie nic do zarzucenia". Ocenił, że pod względem bezpieczeństwa wizyta prezydenta Lecha Kaczyńskiego w Smoleńsku była "perfekcyjnie przygotowana". (...) Według niego obecność funkcjonariusza BOR na wieży w Smoleńsku mogłaby wywołać zarzuty, że swoją obecnością stresował kontrolerów.

Uhonorowano generała, który stracił w Smoleńsku najlepszych ludzi. Słowa Janickiego do dziś stoją w sprzeczności z komunikatami prokuratury z 2010 r., wedle których funkcjonariusze BOR mieli dojechać na miejsce tragedii po pół godzinach. Nawet, jeśli w wersji optymistycznej generał nie mija się z prawdą, to dwóch funkcjonariuszy, zabezpieczających lotnisko jest obrazem stanu naszego państwa.

Awans otrzymał szef BOR, który opowiada o prywatnej rozmowie ze zmarłym funkcjonariuszem. Nie dość, że buduje na niej tłumaczenie własnej indolencji, to jeszcze zaznacza, iż nie może dalej opowiedzieć o szczegółach tego, co usłyszał od podpułkownika Florczaka. A nikt go za język nie ciągnął, sam wywołał ten temat. W tej samej rozmowie z Czuchnowskim i Kublik awansowany dziś Janicki opowiada z pełną powagą, jak to w trakcie lotu elit na ważne, państwowe uroczystości, które zabezpieczać mają jego ludzie, udaje się na "bazarek". Za publiczne przyznanie się do kompromitacji szef Secret Service, ale pewnie i służb białoruskich, zostałby wyrzucony na zbity pysk. Żaden poważny przywódca nie chciałby, by nad jego bezpieczeństw czuwał ktoś, kto zamiast kontrolować poczynania swoich ludzi, udaje się na bazarek.

Jeśli wierzyć też mediom, gen. Janicki zeznał w prokuraturze o plotkach, które do niego dotarły. Z równie wielką powagą, jak o heroicznym wyjeździe na targ. Media posłużyły się autorytetem szefa BOR, by drążyć i przypominać temat rzekomej kłótni Protasiuka z Błasikiem. Po jednoznacznych komentarzach prokuratury wojskowej jakoś nikt do tego tematu nie wraca. A gen. Janicki nie został zgrillowany za plotkowanie w poważnej sprawie.

To wszystko jednak nic. Generał nawet nie wysilił się na drobny uśmieszek, gdy, tłumacząc się z braku obecności BOR w wieży kontroli lotów, podał banalny powód, którego nikt by nie wymyślił - to mogłoby zestresować kontrolerów. Do dziś myślałem, że panowie w budzie w Smoleńsku odgrywają role szympansów, jak to niegdyś oznajmił MAK-owski ekspert. Nawet stresujący widok chłopaków od Janickiego nie mógłby mieć wpływu na tragedię. Awansowany generał twierdzi jednak coś innego. Indolencję tłumaczy w kompromitujący sposób.

Lista osób, które może awansować prezydent Komorowski, jest długa. Tchórzy i megalomanów, jak gen. Buta-Janicki, nie brakuje.

 

Wszystkie zamieszczone teksty na tym blogu należą do mnie i mogą być kopiowane do użytku publicznego tylko za moją zgodą. Grzegorz Wszołek Utwórz swoją wizytówkę

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka