Grzegorz Wszołek - gw1990 Grzegorz Wszołek - gw1990
4378
BLOG

Debeściak Imielski z "Wyborczej"

Grzegorz Wszołek - gw1990 Grzegorz Wszołek - gw1990 Polityka Obserwuj notkę 62

Niejaki rim w "GW" 17.07 pisał tak: "To patrzcie, jak lądują debeściaki" - miał powiedzieć pilot Tu-154 po tym, jak koledzy z Jaka-40, który ponad godzinę wcześniej wylądował w Smoleńsku, poinformowali go o fatalnej pogodzie. (...) Ze znanych już wcześniej stenogramów zapisów czarnej skrzynki wiemy, że gen. Błasik był w kabinie pilotów przez ostatnią fazę lotu. Jak pisała wcześniej "Gazeta", to być może on wypowiedział inne odczytane niedawno przez polskich specjalistów zdanie: "Jeśli nie wyląduję, będę miał przechlapane (przewalone)". Padło ono ok. 25 minut przed tragedią.

Oczywiście wiedzę o "debeściakach" uzyskał po równie wiarygodnym donosie "Polski The Times", ale trzeba było rozpropagować, wskazać na pilotów-debeściaków, którzy zwyczajnie chcieli się zabić, bo ochoczo kozakowali, a jedynym źródłem na wiarygodność tego fragmenciku był...anonimowy informator Łukasza Słapka. I to tenże uzdolniony dziennikarz śledczy z "Polski" jako pierwszy podał informację o rzekomej kłótni Protasiuka z Błasikiem, w wyniku której ten drugi zameldował Lechowi Kaczyńskiemu. Problem w tym, że jest to wątek kompletnie poboczny i - o czym brać dziennikarska doskonale wie - zupełnie nie do zweryfikowania. Ale i debeściaki i złamanie procedur przez generała poszły w świat. Dzisiaj Jan Osiecki narzeka, że to on w książce był autorem wrzutki, o jakiej przypomnieli tak naprawdę Czuchnowski i Kublik i jest ona w 100% pewna. Otóż nie, Janku - nie dość, że nie da się tej informacji sprawdzić, to jeszcze niepotrzebnie usiłujesz z siebie zrobić odkrywcę newsa, kiedy był on znany od lipca. A Twoja książka - w wielu miejscach "nieaktualna" - wydana została kilka miesięcy później.

Wróćmy jednak do debeściaka z "Gazety Wyborczej". Po tym, jak ekscytował się zarejestrowanym kozactwem pilotów, którego rzeczywiście nie było, powinien nałożyć sobie garnek na głowę i z podkulonym ogonem przeprosić za dezinformację. Wszak wiadomo, że to, co ukaże się w jedynie słusznej gazecie, jest wiadomością godną godzinnych, ba, tygodniowych dysput. Imielski i Słapek oczywiście nie przeprosili po publikacji stenogramów polskiej komisji i rosyjskiego MAK, gdzie konia z rzędem temu, kto znajdzie zdanie o debeściakach. 

Imielski po takiej wrzutce nie waha się przed kolejnymi, pożal się Boże, analizami. Już pod nazwiskiem zastanawia się, dlaczego Lech Kaczyński nie reagował w czasie lotu do Smoleńska. A mógł krzyknąć, by odejść na zapasowe. Wtedy zapewne Imielski byłby zadowolony, bo można byłoby przypisać Prezydentowi ewidentny nacisk.

Roman Imielski: (...) Sporo odczytanych słów dotyczy czekania załogi tupolewa na decyzję prezydenta Lecha Kaczyńskiego, czy próbować lądować w Smoleńsku, czy od razu odlecieć na lotnisko zapasowe (nowo odczytane frazy wytłuściłem). W kabinie był już wtedy gen. Andrzej Błasik, dowódca sił powietrznych, który przed startem z Warszawy osobiście zameldował prezydentowi Kaczyńskiemu, że samolot jest gotowy do lotu. Zwyczajowo robi to dowódca załogi.

By dać czytelnikowi do zrozumienia, co ma sobie pomyśleć, wrzuca fragment z 8:37: Ktoś w kokpicie: Wkurzy się, jeśli jeszcze [niezrozumiałe]. Problem w tym, że polska komisja nie potwierdziła słów "wkurzy się". Prawdopododobnie one nigdy nie padły, tak jak "lądują debeściaki" i TVN-owskie "Jak nie wylądujemy, to mnie zabiją". 

Gdzie się podziali Ci odważni, zasypujący nas przez całe 9 miesięcy wrzutkami o gen. Błasiku za sterami samolotu, niepoważnych pilotach, słowach, które nie padły w czasie lotu 10 IV? Jeden debeściak, Imielski, nadal sugeruje i analizuje. A reszta? 

 

Wrzutka "Polski" 

Imielski pod sprytnym nickiem powtarza z sugestią w tytule

Niech Prezydent powie, co robić

 

Wszystkie zamieszczone teksty na tym blogu należą do mnie i mogą być kopiowane do użytku publicznego tylko za moją zgodą. Grzegorz Wszołek Utwórz swoją wizytówkę

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka