Grzegorz Wszołek - gw1990 Grzegorz Wszołek - gw1990
9175
BLOG

Deptuła dzwonił do żony

Grzegorz Wszołek - gw1990 Grzegorz Wszołek - gw1990 Polityka Obserwuj notkę 166

"Wprost": Wdowa po pośle PSL Joanna Krasowska-Deptuła zeznała, że mąż dzwonił do niej w momencie wypadku. Kobieta nie odebrała i po telefonie zostało nagranie na jej poczcie głosowej. - Między godziną 9 a 9.30 na mój telefon przyszła poczta głosowa, na której było zarejestrowane nagranie głosu mojego męża, który krzyczał: "Asia, Asia". W tle słychać było trzaski, a właściwie to głos mojego męża był w tle. Słychać było też głosy ludzi, jakby głos tłumu. Nie rozpoznałam słów, był to krzyk ludzi. Nagranie trwało 2-3 sekundy. Trzaski były krótkie, ostre dźwięki. Tak jakby łamał się wafel lub plastik plus dźwięk przypominający hałas wiatru w słuchawce telefonu – zeznała Krasowska-Deptuła, która odsłuchała tę wiadomość dopiero, gdy usłyszała o katastrofie w telewizji. Potem nagranie się skasowało. Dzień później kobieta poinformowała o wszystkim Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego, która miała odnaleźć nagranie i je zbadać. 

Po wrzutkach z gen. Błasikiem akurat na święta, wreszcie dziennikarze ustalili rzeczywiście coś ważnego i poruszającego. Mam nadzieję, że polska prokuratura sprawdza dokładnie, o której godzinie zadzwonił telefon. Bo że ktoś próbował się z  żoną posła PSL skontaktować , świadczą choćby działania ABW. Jeżeli śp. Deptuła przeżył katastrofę smoleńską i jakimś cudem udało mu się sięgnąć po telefon, wówczas ma uzasadnienie teoria z karetkami, które zabierały rannych z miejsca tragedii. Zrozumiałe stają się też różne godziny śmierci, jakie znalazły się w aktach zgonu ofiar. 

Problem w tym, że rodziny nie mają dowodów z sekcji zwłok. Nie wiedzą, o której godzinie tak naprawdę zmarli ich bliscy, nie znają także przyczyn. Od katastrofy smoleńskiej minęło przecież ponad pół roku. Paradoksalnie, o kwestie związane z telefonami komórkowymi jako pierwszy zaczął pytać zespół parlamentarny pod przewodnictwem Antoniego Macierewicza. Jak dotąd, nie dostaliśmy żadnej odpowiedzi, poza tą, że przynajmniej 19 komórek było włączonych w czasie tragicznego lotu, jak podała niedawno prokuratura wojskowa.

"Wprost" ustalił też, że funkcjonariusze BOR zeznawali na ten temat. Jeden z nich potwierdził, że doszły do nich głosy, jakoby 3 osoby przeżyły, ale kolejny zaprzecza.

Czy dostaniemy kiedykolwiek odpowiedź na pytanie, czy ktokolwiek przeżył katastrofę w Smoleńsku? Dlaczego uczestnicy lotu mieli włączone telefony - z powodu łamania niedorzecznych, ich zdaniem, przepisów a może z jakiegoś innego? Co tak naprawdę działo się po katastrofie TU-154 M nieopodal lotniska Siewiernyj? 

http://wprost.pl/ar/215848/Asia-Asia-Ostatnie-slowa-pasazera-Tu-154/

 

PS. Zachęcam do wysyłania maili do komisarz Reding. 

 

Wszystkie zamieszczone teksty na tym blogu należą do mnie i mogą być kopiowane do użytku publicznego tylko za moją zgodą. Grzegorz Wszołek Utwórz swoją wizytówkę

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka