Grzegorz Wszołek - gw1990 Grzegorz Wszołek - gw1990
147
BLOG

I po aferze?

Grzegorz Wszołek - gw1990 Grzegorz Wszołek - gw1990 Polityka Obserwuj notkę 67

Prace komisji śledczej ds. hazardu zbliżają się ku końcowi. Czy śledczy wyjaśnią rzetelnie sprawę? Czy którykolwiek z bohaterów głośnej afery usłyszy zarzuty? Czego jeszcze dowiemy się z prac komisji oraz z materiałów z prokuratury? Jedno jest pewne – można postawić druzgocącą opinię nt. stanu państwa. 

Przypomnę, że afera hazardowa wybuchła, gdy „Rzeczpospolita” opublikowała kompromitujące dla polityków Platformy Obywatelskiej – Zbigniewa Chlebowskiego, Mirosława Drzewieckiego i Marcina Rosoła – stenogramy z podsłuchanych przez CBA rozmów z biznesmenami. Rola tych trzech jest powszechnie znana – mieli walczyć w Ministerstwie Finansów o zniesienie dopłat od jednorękich bandytów dla potentatów w branży hazardowej: Ryszarda Sobiesiaka i Jana Koska. Budżet państwa, według Mariusza Kamińskiego, straciłby na tym 469 mln zł rocznie. Zbigniew Chlebowski starał się o przedłużenie koncesji na działalność dla tego pierwszego, stąd znane ze stenogramów: „Na 90 % Rysiu, że załatwimy”. Sobiesiak był skazany za korupcję na urzędnikach prawomocnym wyrokiem w 2008r., stąd miał ogromne problemy z jej zdobyciem i poprosił o pomoc Chlebowskiego. Mirosław Drzewiecki w sprawie dopłat wielokrotnie zmieniał zdanie, aż pod wpływem nacisków biznesmenów wydał pismo 30 czerwca w 2009r., w którym jasno wnosił o ich wyłączenie z projektu ustawy o grach i zakładach wzajemnych. Lobbing osiąga cel – 7 lipca Alina Cendrowska z Departamentu Służby Celnej Ministerstwa Finansów dopłaty z projektu wykreśliła. Były Minister Sportu pomagał również Ryszardowi Sobiesiakowi w załatwieniu pracy dla jego córki. Kiedy boss hazardowy nie zgodził się na posadę w Centralnym Ośrodku Sportu, do akcji włączył się Marcin Rosół z propozycją udziału Magdaleny Sobiesiak w konkursie do zarządu Totalizatora Sportowego. Urzędnik Ministerstwa Sportu i Turystyki wysyła nawet maila 26 czerwca 2009r. do wiceministra skarbu – Adama Leszkiewicza – z rekomendacją ministerstwa, w którym pracuje. Rosół utrzymuje, że od początku działał bez wiedzy Mirosława Drzewieckiego.  


Plan zainstalowania osoby z prywatnego sektora hazardu w państwowej spółce upada po prawdopodobnym przecieku z akcji CBA. 24 sierpnia 2009r. prawa ręka Ministra Sportu spotyka się na pięć minut z Magdaleną Sobiesiak w sławnym „Pędzącym Króliku” z radą, by się wycofała z konkursu. Tego samego dnia kobieta rozmawia z ojcem. Parę dni później, Ryszard Sobiesiak dzwoni do Jana Koska i informuje go, że wycofał córkę, „bo tam KGB i CBA”. Przeciek jest jednym z głównych wątków, badanych przez komisję śledczą.

Tak wygląda w największym skrócie afera hazardowa, która spowodowała dymisję sześciu ministrów i zawieszenie w pełnieniu funkcji przewodniczącego klubu parlamentarnego PO, Zbigniewa Chlebowskiego. Zagadkowe wydaje się rozstanie z rządem Grzegorza Schetyny, któremu – póki co – nie można zbyt wiele zarzucić, poza wstydliwą znajomością z Ryszardem Sobiesiakiem i zatajonym spotkaniem z nim na lotnisku we Wrocławiu 28 września 2008 roku.

Powołana komisja śledcza od początku miała spore problemy. Platforma Obywatelska doprowadziła do zbyt szerokiego zakresu badań śledczych nad procesem legislacyjnym, bo aż od 2003 po 2009 rok. A przecież afera hazardowa dotyczy polityków partii rządzącej, których podejrzewa się o niedopuszczalne w formie relacje z prywatnym biznesem. Opozycja zarzucała – i słusznie – chęć rozmycia sprawy i przerzucanie odpowiedzialności na oponentów. Później wybuchł konflikt o to, kto ma zostać zastępcą przewodniczącego Sekuły. Ostatecznie posłowie wybrali Bartosza Arłukowicza z SLD. W grudniu, wyłączeni z prac komisji śledczej: śp. Zbigniew Wassermann i Beata Kempa musieli stanąć przed śledczymi i tłumaczyć się z... paru opinii w ramach uzgodnień międzyresortowych podczas prac nad ustawą hazardową w czasach rządów PiS. Dotyczyły one głównie zwiększenia kontroli Ministra Finansów w procesie legislacyjnym i wytężonego nadzoru oraz sankcji za prowadzenie hazardu. Posłowie PiS przed komisją śledczą się wybronili i wrócili do prac po wygranym przez opozycję głosowaniu w Sejmie.

Problemy miał również Mirosław Sekuła, kiedy okazało się, że kilka lat temu przyszedł do jego biura poselskiego biznesmen z torbą pieniędzy i prośbą, by politycy wprowadzili korzystne dla prywatnego hazardu zmiany w ustawie. Poseł PO nie zawiadomił prokuratury, a dziś zupełnie nie pamięta tego zdarzenia. 

Kiedy komisja śledcza wreszcie ruszyła, napotkała na kolejną trudność – prokuraturę, która stosunkowo długo zwlekała z przekazaniem akt tajnych: analiz CBA, stenogramów i billingów. Stąd posłowie byli zupełnie nieprzygotowani i na przykład kompletnie zapomnieli przy początkowym doborze świadków o kluczowej postaci, Marcinie Rosole. Podczas kilku pierwszych przesłuchań korzystali przede wszystkim z publikacji prasowych. Niewątpliwie od momentu przesłuchania Ryszarda Sobiesiaka coś w komisji śledczej drgnęło – posłowie dopytywali z większą determinacją, wreszcie mogli skonfrontować zeznania niektórych świadków. Na własnej skórze przekonał się o tym Marcin Rosół, który wypadł zdecydowanie najgorzej ze wszystkich bohaterów afery hazardowej pod względem wiarygodności.

Czy komisja śledcza do zbadania tej sprawy była w ogóle potrzebna? „Komisja jest potrzebna, bo gdyby nie ona niewiele byśmy wiedzieli o aferze hazardowej, która dziennikarzy interesuje raczej średnio, a gdyby komisji nie było i nie musieliby relacjonować jej prac, nie interesowałaby ich wcale. A my nie dowiedzielibyśmy się nic. Dzięki komisji trudniej jest aferę zamieść pod dywan i przejść do porządku dziennego nad tym, że teoretycznie otwarty konkurs na kluczowe stanowisko w strategicznej państwowej spółce jest załatwiany mailami o niejasnym statusie, a gdyby nie Kamiński - byłby już pewnie rozstrzygnięty po myśli lobby hazardowego. Komisja śledcza pozwala nam zajrzeć za kulisy władzy i jest to wiedza bardzo cenna, choć przygnębiająca” – odpowiada na moje pytanie Kataryna, znana blogerka portalu Salonu 24. Wraz z nią staraliśmy się wyjaśniać w blogosferze kulisy działania naszej władzy. Kataryna uważa też, że opozycja nie wykorzystuje potknięć rządzących i wręcz przegrała aferę.

Wraz z pracami komisji śledczej i analizami dosłownie paru dziennikarzy, wychodziły na jaw nowe fakty. Ryszard Sobiesiak mógł liczyć na przychylność polityków Platformy Obywatelskiej nie tylko w sprawie biznesu hazardowego. Rosół, Chlebowski i Drzewiecki pomagają mu od lat również w inwestycjach, jak np. w sprawie otwarcia wyciągu gondolwego w Zieleńcu. Dzięki nim, został on otwarty już w grudniu 2008r., choć wszystkie pozwolenia na budowę Sobiesiak otrzymał w marcu 2009r.. Na czym polegała pomoc? Zgodnie z naszą wiedzą, Rosół – wbrew temu co mówił na przesłuchaniu przed komisją śledczą – załatwił pozytywną decyzję Ministerstwa Środowiska na wylesienie gruntów pod inwestycję. We wrześniu 2008r. przefaksował ją koledze-biznesmenowi. Chlebowski miał rozmawiać z urzędnikami Lasów Państwowych. Po jego interwencji, leśnicy podpisali z Winterpolem (firmą Sobiesiaka) umowę o bezumownym korzystaniu z gruntów leśnych. A Drzewiecki zobowiązał się wszystkiego dopilnować, by Sobiesiak zdążył z otwarciem wyciągu na zimę. Czy komisja śledcza powinna zająć się i tym wątkiem? Kataryna uważa, że nie, ponieważ sprawa hazardowa jest bardzo rozbudowana i śledczy sami się w niej gubią: „To nie ma być komisja ds. zbadania wszystkich afer Platformy, wystarczy, że sama Platforma maksymalnie utrudniła wyjaśnienie czegokolwiek rozciągając okres zainteresowania komisji aż do rządu SLD”. Nie bez podstaw wydaje się argument, że poszerzenie prac komisji posłużyłby do rozmycia całej afery.

Co mają na swoje usprawiedliwienie bohaterowie sprawy hazardowej? Zbigniew Chlebowski tłumaczył, podobnie jak Mirosław Drzewiecki, że cała afera to wymysł Mariusza Kamińskiego. Ich linią obrony jest rzekoma chęć ratowania budżetu, wbrew wersji CBA. Chlebowski podczas przesłuchania na komisji śledczej przedstawiał nawet ekspertyzy, świadczące na jego korzyść, a nieprzychylne wprowadzeniu dopłat. Okazało się, że powstały na zlecenie...Związku Pracodawców Prowadzących Gry Losowe i Zakłady Wzajemne, gdzie wiceprezesem jest Jana Kosek, jeden z potentatów branży hazardowej, zainteresowany zniesieniem dopłat. Wersja Drzewieckiego: decydujące pismo z 30 czerwca miało być błędem urzędnika, bo minister z dopłat wycofać się nie chciał, a sam podpisywał tyle dokumentów, że pomyłka mogła się zdarzyć. Rosół z całej trójki był najbardziej szczery i przyznał, że jego błędem było to, iż nie odesłał Sobiesiaka „do diabła”. Urzędnik Ministerstwa Sportu i Turystyki – jak z tego wynika – miał otwarty gabinet dla wszystkich, nawet znajomi wysyłali do niego CV przez portal nasza-klasa.


Śledząc przesłuchania i wczytując się w stenogramy, można odnaleźć kilka nieścisłości czy też mijanie się z prawdą w zeznaniach świadków, mnożą się również pytania. Nie wiemy, dlaczego premier Tusk – według Mariusza Kamińskiego, źródło przecieku – spotkał się najpierw 19 sierpnia z ministrami: Drzewieckim i Schetyną, 26 sierpnia z Chlebowskim, zamiast od razu porozmawiać z ministrem Kapicą na temat wpływu lobby hazardowego na projekt ustawy. Bartosz Arłukowicz nazwał to zachowanie „aksamitnym przeciekiem”. Okazało się, że 19 sierpnia odbył się również mecz z udziałem Tuska, Schetyny, Nowaka, Arabskiego i Rosoła. To dość ważna poszlaka, która uwiarygodnia wersję byłego szefa CBA. Niespójne są za to zeznania Marcina Rosoła i Magdaleny Sobiesiak w sprawie ich spotkania 24 sierpnia 2009 r. w „Pędzącym Króliku”. Pierwszy miał zeznać w CBA i przed komisją, że mówił córce bossa hazardowego o donosach Marka Przybyłowicza (były doradca Totalizatora Sportowego) z lipca. Miał go nazwać „skrzyżowaniem CBA z KGB”. I poradził jej w związku z tym, by wycofała się z konkursu do zarządu spółki. Problem w tym, że pisma były jawne i Rosół mógł o nich powiedzieć Sobiesiakównie telefonicznie. O akcji CBA już nie, bo przeciek zostałby udowodniony. Poza tym, Przybyłowicz o zamieszaniu wokół Totalizatora i dopłat informował już w 2008 roku. W żadnym piśmie nie pada nawet nazwisko Sobiesiak. Uczestniczka spotkania w „Pędzącym Króliku” zeznała coś innego – Rosół miał mówić jej o donosach, ale w przyszłości i nie użył słowa CBA. Urzędnik Drzewieckiego nie powiedział za to prawdy w kwestii swojego wywiadu dla Wojciecha Cieśli w „Dzienniku Gazecie Prawnej” z 1 października, w którym opowiadał o sławnym spotkaniu w warszawskiej restauracji i całej aferze. Według niego, wypowiedzi tam zawarte nie były przez niego autoryzowane. Zapytałem więc o to dziennikarza i okazało się, że żadna wypowiedź nie została zmanipulowana.

Spór pomiędzy premierem Tuskiem a Mariuszem Kamińskim o spotkanie 14 sierpnia wygrał ten drugi. Zeznania byłego szefa CBA, który miał mówić wówczas o analizie prawno-karnej i ewentualnym zastosowaniu kodeksu karnego wobec bohaterów afery, zostały potwierdzone przez Jacka Cichockiego. Szef rządu utrzymywał, że Kamiński zapewniał go tylko o etycznym wymiarze sprawy. Nasuwają się kolejne pytania, na które Tusk unika odpowiedzi – dlaczego nie zareagował w żaden sposób od 12 sierpnia, kiedy dostał wstrząsające informacje o zbyt zażyłych kontaktach polityków PO z biznesmenami, wraz z zapewnieniem, iż akcja CBA jest zbyt zaawansowana, by coś mogło ją zatrzymać i dlatego jako premier powinien wyciągnąć konsekwencje wobec Drzewieckiego i Chlebowskiego? Wiele jest poszlak i ciekawych wątków, jednak komisja śledcza jeszcze ich nie wyjaśniła, na co wskazuje Kataryna i ironizuje: „Komisja pozbierała trochę relacji świadków, ma setki dokumentów, zgromadziła trochę poszlak ale trudno powiedzieć, że coś ustaliła ponad wszelką wątpliwość. Choć poseł Urbaniak był bliski ustalenia, jak naliczane było wynagrodzenie Mariusza Kamińskiego”.

Jedno z najważniejszych pytań w aferze hazardowej: kto odpowiada za przeciek, jest niewyjaśnione. I takie może już pozostać. Logika i kalendarium wskazują, że kluczem do zagadki jest dzień 19 sierpnia. Bo to właśnie po nim trwa procedura wycofania Magdaleny Sobiesiak z konkursu – Marcin Rosół kilkakrotnie dzwoni do Adama Leszkiewicza, wiceministra skarbu, w dniach 20-24 sierpnia. Następnie odbywa się spotkanie prawej ręki Drzewieckiego i zainteresowanej w „Pędzącym Króliku”. Premier mógł dać sygnał, wcale nie bezpośrednio, Drzewieckiemu. Ten zaś ostrzegł Rosoła i stąd ten ciąg zdarzeń. Wersja z przeciekiem z CBA jest kompletnie niewiarygodna. Kataryna nie wyklucza, że mógł być to ktoś inny – z ABW czy prokuratury. Wskazuje jednak: „Jeśli Tusk zagaił rozmowę z nimi (Drzewieckim, Schetyną – przyp. moje), tak jak z Kapicą i Rostowskim (odsyłam do stenogramów) - każdy by się połapał, że coś śmierdzi”. Niewyjaśniony jest wątek kontaktów Rosoła z ABW. Podczas przesłuchania na komisji śledczej zeznał, że w sierpniu kontaktował się z płk. Pawłem Białkiem. Bartosz Arłukowicz zasugerował, że urzędnik Drzewieckiego dzwonił do niego w dniach 17-24 sierpnia. W jakim celu? Czy ABW informowała Rosoła o akcji, prowadzonej przez CBA?

Trudno będzie w samej sprawie hazardowej postawić komukolwiek zarzuty. Jeszcze nikt za kłamstwa pod przysięgą na komisji śledczej nie odpowiedział. W najgorszej sytuacji jest Marcin Rosół, który przekroczył swoje uprawnienia i powoływał się na wpływy w Ministerstwie Sportu i Turystyki bez wiedzy – podobno – ministra Drzewieckiego w słynnym mailu do Adama Leszkiewicza. Dla Chlebowskiego i Drzewieckiego afera hazardowa powinna zakończyć ich polityczną karierę. W postawienie zarzutów politykom PO nie wierzy Kataryna i wskazuje, że jedynym winnym jest Mariusz Kamiński, co zresztą założył Sekuła w swoim raporcie końcowym: „Ani Drzewiecki, ani Rosół nie zostali do tej pory ukarani przez swoją partię, a Drzewiecki byłby dalej ministrem gdyby lepiej wypadł na październikowej konferencji prasowej. To chyba świadczy o tym, że Platforma nie może sobie w tej sprawie pozwolić na surowość. Choć nie można wykluczyć kolejnych zarzutów dla Mariusza Kamiskiego. Ktoś przecież musi ponieść karę.”

Afera hazardowa to wierzchołek góry lodowej. Wydział do spraw Przestępczości Zorganizowanej Prokuratury Apelacyjnej w Krakowie prowadzi od października śledztwo w związku z korupcją w latach 2008-2009 z nazwiskami, które już się pojawiały. Poza tym, prokuratura bada wątki: pośrednictwa w załatwianiu spraw związanych z pracami nad nową ustawą oraz przecieku. Rzekome ujawnienie tajemnicy państwowej przez Mariusza Kamińskiego publikacją w „Rzeczpospolitej” zostało umorzone.

Stan państwa widoczny jak na załączonym obrazku. Władza, która nie chce być rozliczana i wysyła do komisji śledczej polityków, mających storpedować wyjaśnianie czegokolwiek. Z biegiem czasu upadają kolejne wnioski opozycji o powołanie świadków, a w tym o konfrontację Tusk-Kamiński. Przewodniczący Sekuła posunął się nawet do napisania raportu końcowego przed końcem wszystkich przesłuchań, a także na podstawie zeznań, które nie zostały przed świadków podpisane. Po katastrofie w Smoleńsku padały pomysły, by komisje śledcze w ogóle zamknąć. To najlepiej pokazuje, jak władza chce dążyć do prawdy. Afera hazardowa miała być końcem kariery jej bohaterów. Z biegiem czasu Drzewiecki wrócił do łask partii i pracuje w Komisji Kultury Fizycznej, Sportu i Turystyki. Chlebowski został odsunięty, Rosół też zniknął. Dzięki śledczym z partii rządzącej zmartwień pozbył się Sobiesiak. Platforma Obywatelska udowadnia, że można rządzić nieodpowiedzialnie, zniszczyć doszczętnie etos polityka i łamać kolejne standardy, a przy tym mieć przychylność mediów i aferę porównywalną do tej Rywina zamieść pod dywan. Skutecznie, bo wyborcy niewiele z niej pamiętali przy wyborach prezydenckich. 

To dotyczy zarówno tej sprawy, jak i postępowania po katastrofie smoleńskiej. Nie jest wykluczone, że błędy również strony polskiej, które doprowadziły do tragedii 10 kwietnia, będą tak wyjaśniane przez władze, jak afera hazardowa. Brak wniosków, wyciągnięcia konsekwencji, odrzucenie w niepamięć i karawana jedzie dalej. Po kolejne, zwycięskie wybory.

 

Tekst został opublikowany w "Teologii Politycznej"
 

Wszystkie zamieszczone teksty na tym blogu należą do mnie i mogą być kopiowane do użytku publicznego tylko za moją zgodą. Grzegorz Wszołek Utwórz swoją wizytówkę

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka