Poziom naszych elit, wywołujących "wojny domowe", sugerujących nekrofilie u jednego polityka, nie jest najwyższych lotów. W mediach, jak się okazuje, poziom nie wydaje się lepszy.
Grzegorz Miecugow, prezenter stacji TVN, ma ciekawe pomysły na sesje zdjęciowe. W jednej z nich w "Vivie" wygląda niczym kelner i bawi się klockami, z których buduje samolocik. A ten później dziwnym trafem się rozbija.
Być może Miecugow powinien zmienić zawód. Nie będę się znęcał nad tym, jak wygląda na zdjęciach. Wykorzystywanie symbolu tragedii w żenującej sesji dla celebrytów w przypadku przedstawiciela mediów to zwyczajna dyskwalifikacja i brak przyzwoitości. Po wybrykach Wojewódzkiego, który ma przezabawny program w TVN, gdzie wkłada się flagę w psie odchody czy nabija się z hymny państwowego, nie ma co liczyć na reakcję szefów stacji.
Jak nic pasują tu słowa Marka Migalskiego o tym, co mają elity w głowach. Jak przypominam sobie załamanego Miecugowa po smoleńskiej tragedii, tak ta sesja kojarzy mi się raczej z "krokodylimi łzami" Moniki Olejnik.