Gazeta Wyborcza:W skład komitetu poparcia szefa SLD mają również wejść m.in. członkowie rodzin tragicznie zmarłych w katastrofie prezydenckiego samolotu pod Smoleńskiem wiceszefów Sojuszu: Jolanty Szymanek-Deresz i Jerzego Szmajdzińskiego oraz posłanki Lewicy Izabeli Jarugi-Nowackiej. Jak powiedział Wikiński, kandydaturę Napieralskiego postanowili wesprzeć: Małgorzata Szmajdzińska, Paweł Deresz i prof. Jerzy Paweł Nowacki, a także ojciec zmarłej wiceszefowej Sojuszu, b. sędzia Sądu Najwyższego Tadeusz Szymanek.
Joanna Kluzik-Rostkowska: Bratanica (Jarosława Kaczyńskiego - przyp. moje.) powiedziała, że w tej kampanii psychicznie czy ze swoim wsparciem stoi za stryjem.
Iwona Śledzińska-Katarasińska:Jako człowiek jestem zdziwiona taką decyzją (ew. włączeniem się przez Martę Kaczyńskąw kampanię stryja - przyp. moje), rzucenia się w wir polityki. To wyjście na pierszą linię frontu. Może to jej potrzebne. Uważam, że to człowiek w sytuacjach dramatycznych, naprawdę nie chce biegać ze sztandarami po ulicy. Może mamy inny temperament. Po prostu jestem zdziwiona.
Tylko Jarosław Kaczyński przywłaszcza sobie testament i misję zmarłych pod Smoleńskiem, wykorzystuje ich śmierć i próbuje posłużyć się nią, by zbić kapitał polityczny. Zagra też emocjami swojej bratanicy. W sumie wygląda to przerażająco - niemal na pewno w skład komitetu poparcia dla Napieralskiego wejdą rodziny ofiar z lewej strony, tymczasem zapowiedź szefowej kampanii lidera PiS, gdzie jest wzmianka tylko o wsparciu psychicznym i bliżej nieokreślonym "wsparciu", wywołała burzę. Rady musiała udzielać, jakże doświadczona w tej materii, Śledzińska-Katarasińska. W TVN 24 na próżno jednak można było usłyszeć to samo z jej ust w kierunku lewicy.
Marta Kaczyńska będzie gnojona - niezależnie, czy powie coś wreszcie publicznie i udzieli wsparcia stryjowi czy pojawi się na billboardzie. Musi być niezwykle silna, podobnie jak Jarosław Kaczyński. Poczucie dopełnienia misji jej ojca może okazać się jednak motorem napędowym i dzięki temu stanie ponad tą kampanią nienawiści. Bo im więcej bezczelnych ataków, czasami ma się wrażenie, że za nazwisko, tym większa szansa na wygraną lidera PiS, znoszącego w ciszy cały zgiełk.