Dzisiaj przeczytałem tekst, za który autor powinien zostać totalnie skompromitowany w środowisku dziennikarskim. Od czasów programu "Teraz My!" dawno nie miałem przed oczami takiego paszkwilu, udowadniającego poziom ludzi mediów w Polsce. Autorem kolejnego odkrywczego tekstu o agencie służby specjalnej - Tomku - jest Jacek Harłukowicz.
Dziennikarz wybitnie śledczy chce wmówić czytelnikom, że Sawicka czy Marczuk-Pazura łamały prawo, ale wszystko to właściwie przez uśmiech Tomka - bezwzględnego łowczego. Środowisko michnikowszczyzny próbuje - z udanym skutkiem- stworzyć pewien stereotyp wokół jego osoby i CBA. Odbiorcy działań służby Kamińskiego nie będą kojarzyć z walką z korupcją czy zatrzymaniami, a bardziej z bezwzględnością i zatrudnianiem lalusiów, którzy swoim uśmiechem przekonują biedne kobiety do łamania prawa. Tym samym Harłukowicz szuka po prostu frajerów.
Potem zaczyna się biografia Tomka, chociaż nie wiem, co wspólnego z pracą agenta i jego skutecznością ma jego przeszłość szkolna i sukcesy pływackie. Poniższy fragment będzie znamienny.
Harłukowicz: Trener nie chce, by ujawniać jego nazwisko: - Wiemy, dlaczego pan o niego pyta. Po co ktoś ma nam potem głowę zawracać, że za dużo gadamy?
Harłukowicz: Anka, znajoma ze szkoły i treningów, kiedy słyszy, że Tomasz K. to słynny "piękny Tomek z CBA", najpierw nie wierzy, potem przez pół minuty dławi się ze śmiechu. - Nasz Tomuś, z odstającymi uszami?
Wreszcie poznaliśmy prawdziwą winę jestestwa Tomka - odstające uszy. Doprawdy, nie rozumiem, czy dziewczyna, udzielająca opinii, była na tyle głupia, że nie wiedziała o kim mówi? Takie opinie można z ciekawością poczytać na temat polityków, ale na temat agentów służb? Zastanawiam się, do czego w Polsce powoli zmierzamy. Może ktoś odważy się napisać o odstających uszach albo łupieżu Harłukowicza? Ale ważne są proporcje - jeden to agent służb, który nie ma się jak wytłumaczyć, a drugi to dziennikarz, piszący pod konkretną tezę, zgodną z "poglądami" własnego środowiska. Tomek uczestniczył w akcjach przeciwko mafii i handlarzom narkotyków, a ten drugi pisze o odstających uszach nielubianych postaci. Taka jest różnica pomiędzy agentem a Harłukowiczem.
Harłukowicz:Tomasz nigdy nie miał problemu z dziewczynami - wspomina. Nawet te odstające uszy (widoczne na zdjęciach z tamtego okresu) mu nie przeszkadzały. Lubił zaszpanować nowym dresem, drogimi adidasami.
Harłukowicz: Jak trener przyuważył (dalej Ania - gw.), dostawaliśmy kolejne karne dystanse. Tylko Tomuś mrugał tymi swoimi długimi rzęsami i zawsze się wykręcił.
Winą agenta Tomka, oprócz tego, że skutecznie działał w przypadkach Sawickiej i Marczuk-Pazury, są odstające uszy i długie rzęsy. Być może Harłukowicz ma jakieś kompleksy?
Harłukowicz: On nigdy nie czuł skrępowania. Po treningu pływackim normalną rzeczą jest prysznic, bo trzeba się opłukać z chloru. Chłopcy kąpali się w slipkach, dziewczyny w strojach, a on jeden bez niczego. Zero wstydu. A jak chodziłyśmy go podglądać, to się puszył.
Harłukowicz: Stamtąd trafia do Centralnego Biura Śledczego, policyjnej elity. Jego działania okryte są tajemnicą. Mariusz Kamiński, były szef CBA, zdradził podczas konferencji prasowej, że i w CBŚ pracował pod przykryciem, m.in. przy zwalczaniu przemytu narkotyków i ludzi. Stamtąd trafił w 2006 roku do CBA i został agentem do zadań specjalnych. Co robił, wiadomo dobrze z poważnych gazet i prasy brukowej. Jego ofiarami stały się posłanka Beata Sawicka, Weronika Marczuk-Pazura, miała zostać Jolanta Kwaśniewska. Po zdekonspirowaniu przez media nowy szef CBA Paweł Wojtunik oświadczył, że Tomasz K. zostanie w służbie. Będzie dalej pracować dla CBA. Jednak już nie pod przykryciem. Zostanie mu przydzielone inne zadanie.
Harłukowicz doskonale wie, co robił i jak działał agent Tomek. Śmiesznie argumentuje: z poważnych gazet i prasy brukowej. Do tej drugiej, od tego momentu, zalicza się "Gazeta Wyborcza". I co gorsza, być może agent dostał nowe zadanie od Wojtunika. Ten zupełnie nie reaguje na medialne zaczepki i upokorzenia, więc po cichu przyzwala na gnojenie pracownika. Tak się nie robi, bo to ośmiesza służbę specjalną. Jeszcze dobitniej, niż cynglowskie teksty "Gazety Wyborczej".
Co do Harłukowicza, to w klasyfikacji cyngli zajmuje miejsce na pudle. Wyprzedził Michalskiego, który od maja zapadł się pod ziemię. Gorzej przędzie tylko od Kublik i lidera, Czuchnowskiego. Ale zapewne za niedługo ich dogoni, byle tylko jeszcze bardziej obsmarować np. agenta niewygodnej służby specjalnej.
Komentarze
Pokaż komentarze (116)