Grzegorz Wszołek - gw1990 Grzegorz Wszołek - gw1990
89
BLOG

Piwo dla Frasyniuka, a dla mnie etos

Grzegorz Wszołek - gw1990 Grzegorz Wszołek - gw1990 Polityka Obserwuj notkę 39

Uczestniczyłem w obchodach 29. rocznicy podpisania Porozumień Sierpniowych w Krakowie, na mszy w Kościele Mariackim. Kilka rzeczy mnie uderzyło i zmusiło do refleksji. Przede wszystkim miałem wrażenie podczas spotkania z tymi ludźmi, że widzę w nich to, co działo się 29 lat temu.

Z elity politycznej pojawili się właściwie tylko Ryszard Terlecki i, skądinąd znany mi z Nowej Huty, Ireneusz Raś. Swoją obecnością zaszczycił Krakusów były prezydent na uchodźstwie, Ryszard Kaczorowski z małżonką. Swoją drogą, Pan historyk Terlecki chyba mnie kojarzy, bo w ciągu ostatnich 9 miesięcy widziałem się z nim (i mijałem) trzykrotnie. W każdym razie to mnie zasmuciło. Chęć bycia wierchuszki politycznej tylko w blasku reflektorów. Za rok do Krakowa pewnie zjadą się tłumy, pomimo uroczystości w Gdańsku. Dzisiaj z ważnych polityków - nie chodzi mi bynajmniej o tych najważniejszych - ale chociaż z drugiej półki, nie było nikogo poza wymienionymi. Nie pojawił się również prezydent Krakowa, Jacek Majchrowski.

Homilia, głoszona przez księdza prałata (niestety, nie zapamiętałem nazwiska, nad czym ubolewam), dotyczyła właśnie tego, co w "Solidarności" jest dla mnie najważniejsze  - etosu. Bo ten największy symbol walki z komunizmem to dzieło 10 mln Polaków, a nie pewnej grupy, która jej historię i walkę chce przywłaszczyć. I związek zawodowy działa po dziś dzień, choćbyśmy nie wiem, jak na niego "psioczyli". Tworzą go również ludzie, siedzący obok mnie w Kościele. Widziałem twarze pełne emocji, ale i zawodu. Nie wszystko, a właściwie bardzo niewiele poszło tak, jak na to wysiłek Polaków zasłużył. Ale "Solidarność"  to nie tylko symbol walki, ale i jedności. Pomoc drugiemu człowiekowi, niezależnie od jego poglądów i wyciąganie ręki. Przy słowach niekiedy cierpkich dla elity politycznej, ale i wskazujących drogę, widziałem wśród tych zasłużonych ludzi łzy. Wzruszenia, podziękowania, zapewne też zawodu. Poczułem, że ten etos dotyczy również mnie, chociaż w zasługach jestem od tych ludzi zapewne w odległości paru mln lat świetlnych.

Dla mnie "Solidarność" to szlachetna walka z uciskiem w imię wolności, nie tylko dla siebie, ale dla innych. Teraz nasuwa się pytanie - ilu z tych polityków, dzisiaj piastujących urzędy, głownie dzięki tamtej walce Polaków z komunizmem, myśli w podobny sposób? Frasyniuk w TVN 24 zadeklarował: "Chodźmy na piwo, a nie na mszę". Odpowiem krótko - podczas takiej mszy można poczuć ogromnego ducha i być może w pewnym stopniu zrozumieć, czym jest "Solidarność". A nie należy ona tylko do Frasyniuka czy Wałęsy. Szkoda, że niektórzy w wolnej Polsce nadszarpnęli swoimi życiorysami - sądzę, iż gdyby taka msza była dla niektórych na pierwszym miejscu, nie mielibyśmy takich podziałów. Bo przy piwie etosu poczuć, niestety, nie można. Ten trunek proponuję kosztować ku radości "po", a nie "zamiast".

Wszystkie zamieszczone teksty na tym blogu należą do mnie i mogą być kopiowane do użytku publicznego tylko za moją zgodą. Grzegorz Wszołek Utwórz swoją wizytówkę

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka