Grzegorz Wszołek - gw1990 Grzegorz Wszołek - gw1990
1234
BLOG

Syndrom Lisa

Grzegorz Wszołek - gw1990 Grzegorz Wszołek - gw1990 Polityka Obserwuj notkę 60

Tomasz Lis i jego żona, oprócz tego, że są małżeństwem, mają jedną wspólną cechę. Lubią wokół siebie wywoływać burzę, która potem okazuje się przelotnym deszczem. Inaczej mówiąc – skarżą się na naciski, nieczyste zagrania ze strony telewizji lub polityków, a potem okazuje się, że jednak sami są winni i – według mnie – trochę przez to giną w aurze śmieszności. Oczywiście, nie przeszkadza im to zupełnie w odbiorze przez szarego widza, co bardzo ciekawe.

Nie da się ukryć, że Hanna Lis bardzo ceni, z niewiadomych mi względów, Platformę Obywatelską. Nie należę do zwolenników telewizji Farfała, ale wyrzucenie prezenterki z „Wiadomości” było zasłużone. Komisja Etyki TVP, na wniosek Janiny Jankowskiej i Krystyny Mokrosińskiej, badała całe zajście. Hanna Lis nie miała ochoty przeczytać istotnej informacji. Autorem rankingu europosłów był Instytut Spraw Publicznych, pod wodzą Leny Kolarskiej-Bobińskiej. Startowała ona do Parlamentu Europejskiego z listy PO, co widocznie bardzo przeszkadzało Lisowej. I w ogóle się nie dziwię, bo ranking wówczas stałby się zupełnie niewiarygodny, może i dowcipny. Informacja o szefowej instytutu pojawiła się od wydawcy na kilkadziesiąt minut przed rozpoczęciem „Wiadomości”. Doprawdy, zdarzają się sytuacje dużo bardziej godzące w honor dziennikarza w tej branży, co oczywiste. Hanna Lis wywołała wokół siebie burzę i przy tym dała kolejne argumenty do przywalania w Farfała. Z tym, że jej sprawa była przynajmniej wątpliwa i nie umiałem znaleźć odpowiedzi na pytanie, Cop z tym wspólnego ma tak naprawdę sam prezes TVP. A co o skandalu mówi Komisja Etyki TVP?:
 
"Analiza zaistniałej w redakcji 'Wiadomości' sytuacji wskazuje na brak bezpośredniej komunikacji na linii: kierownictwo-prezenter oraz wydawca-prezenter. Analiza ujawniła również naruszenie przez wydawcę zasad gwarantujących bezpieczeństwo emisyjne poprzez fakt niepoinformowania prezentera Hanny Lis o zmianach w 'startówce'. Ponadto z konfrontacji wyjaśnień Hanny Lis i relacji wydawcy Katarzyny Bajszczak wynika, że prezenterka postanowiła nie odczytać dodanego zdania po tym, kiedy dowiedziała się kto jest szefem Instytutu. Ta decyzja red. Lis stoi w sprzeczności z rzetelnością dziennikarską"
 
O wydawcach serwisów telewizyjnych dowiedziałem się sporo ciekawych rzeczy i wiem, że sytuacje tego typu są na porządku dziennym. Mogę zakładać, iż nie jeden raz Hanna Lis miała okazję doświadczyć niemądrych zagrań z „góry”. Ale oczywiście, dajmy okazję wytłumaczyć się drugiej stronie. Oto, co prezenterka mówiła parę tygodni temu, na temat nieprzeczytanej informacji o szefowej ISP:
 
"Dalej argumentuję, że ta pseudoinformacja, jeśli miałaby się znaleźć tylko w starówce, byłaby wyłącznie insynuacją"
 
O ile wiem, każdy może tę „insynuację” sprawdzić nawet w Wikipedii.
 
Dlaczego piszę o syndromie Lisa? Pamiętam, kiedy Solorz pożegnał się z największym guru dziennikarskim, Tomaszem, mężem pani Hanny. Skruszony Lis wyznał, jak to stały za jego odwołaniem z Polsatu służby i ten tajemniczy Jarosław, chyba Kaczyński. Informacji nigdy nie potwierdził prezes stacji, a ówczesny premier zaprzeczył doniesieniom. Dziennikarz nigdy nie udowodnił słuszności swojej tezy. Gdyby naciski służb faktycznie miały miejsce, byłby to niebywały skandal. Niestety, opowiadanie bajek i robienie z siebie męczennika, również nie jest wiarygodne, a staje się śmieszne. Syndrom Lisa to szukanie dziury wszędzie i wszczynanie skandali, choć belka w oku leży po stronie rzekomej „ofiary”.

Wszystkie zamieszczone teksty na tym blogu należą do mnie i mogą być kopiowane do użytku publicznego tylko za moją zgodą. Grzegorz Wszołek Utwórz swoją wizytówkę

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka